Oto przetłumaczone fragmenty "Kroniki Bieniowa".
Założenie miejscowości w I połowie XIII w.
Niemiecka wioska o zabudowie szeregowej w otoczeniu pól i
lasów.
Według najstarszego spisu wsi kościelnych biskupstwa Miśni, wieś od 1346 roku
występuje pod nazwą „Benzen”. W tym samym czasie powstaje najstarsza część
kościoła z proboszczem.
Ale już 1-06-1329 została po raz pierwszy wymieniona w dokumentach.
Przy nadaniu konstytucji dla szpitala św. Ducha i św. Krzyża w Żarach jest
wymieniony niejaki „Seyfridus de Benyn” jako świadek. Być może chodziło o
sędziego z Benau – jednego z bardziej wpływowych ludzi tamtego okresu.
Gdy Urlich van Pack przekazał Księstwo Żarskie swojej córce Helwig i jej mężowi
(F. Von Biberstain) nastąpiła centralizacja i modernizacja administracji.
Olejarnia (z artykułu Kurta Metke, zam. 1973 w Gazecie Regionalnej)
Z dworca, w kierunku wschodnim, w czwartym albo piątym
gospodarstwie, po północnej stronie ulicy można było odnaleźć mały rzemieślniczy
zakładzik – wytłaczarnię oleju lnianego. Miała ona dwa pomieszczenia o
powierzchni 4x5 m i jako podłogę klepisko z gliny.
Prasa olejowa wykonana z pnia dębu była wysoka na 1-1,5 m, około 50 cm szeroka.
Rzemiosło i tkactwo.
Wraz z zastojem (regresem) ręcznego tkactwa w powiecie
żarskim zmieniła się sytuacja gospodarcza także w Benau. Miało to oddziaływanie
przede wszystkim na rozwój ludności. Ręczne tkactwo było w naszej miejscowości
przeważającym rzemiosłem i stanowiło dodatkowe źródło zarobkowania.
W powiecie żarskim były 2-3 krosna tkackie, z przędzalniami wytwarzającymi
zarówno przędzę lnianą, jak i bawełnianą.
Nasza miejscowość miała w 1849 r. 8 zakładów płacących podatki, a w 1850 już
tylko 7. Nie ma pewności o jakie konkretnie chodzi. W roku 1897 wiemy na pewno,
że działało w Benau 127 tkalni, w 1900 było już 121 i łączy się to ze
zmniejszeniem liczby ludności.
Benau liczyło 1715 mieszkańców, a w 1900 już tylko 1517. W ciągu pięciu lat ubyło 200 dusz.
Obok tkactwa rozwijały się także rzemiosło i działalność
innego rodzaju.
W 1938 roku wykazywano:
-
3
piekarnie
-
1 sklep
rowerowy i ślusarski
-
1 sklep
mięsny
-
fryzjer
-
ogrodnictwo
-
4 gospody
(bary)
-
3 sklepy
spożywcze
-
młynarz
-
1 tartak
-
właściciel
tartaku
-
rymarz
-
ślusarz
-
3 kowali
-
1 krawiec
-
4 krawcowe
-
5 szewców
-
3
kołodziejów
-
4 stolarzy
Chór instrumentów dętych (rębak i puzon)
Irene Werner, z domu Grasz przypomina sobie:
Ostatnio wpadło mi w ręce zdjęcie, które obudziło wiele wspomnień. Ukazuje naszą
orkiestrę dętą, którą – o ile sobie dobrze przypominam – założył Wilhelm
Műhlisch. Już jako młodzieniec zapisywał on muzykę kościelną. Poświęciwszy się
muzyce organowej u Kantora Schmidta z Żar, został potem organistą społeczności
Bieniowa. Jego ojciec Ewald Műhlisch był muzycznie uzdolniony. Gdy grał na
skrzypcach, syn towarzyszył mu grając na fortepianie.
Jesienią 1942 roku Wilhelm Műhlisch został powołany do Wermachtu, ale już latem
1943 r. oddał swoje młode życie w Rosji. Dla rodziców było to tym większą stratą,
że był jedynakiem.
Po wypędzeniu naszych, rodzice mieszkali w Lipsku, gdzie bezustannie modlili
się. Zanim Wilhelm poszedł do armii, stanowczo wypowiadał się: „Nie pozwólcie
nigdy zginąć naszej orkiestrze! Niech grają dziewczęta!”. I tak udało się
utrzymać ją do końca wojny. Uświetniała ona muzycznie nabożeństwa w rodzimym
kościele, ale także uroczystości rodzinne, złote rocznice ślubu i inne.
Byliśmy niezwykle zgraną wspólnotą i zawsze w razie potrzeby, na miejscu.
Próby odbywały się u Kurta Nietsche.
Szczególnie przykro wspominam uroczystości żałobne za ofiary wojny, odprawiane w
naszym kościółku. Na zakończenie śpiewałyśmy wciąż tą samą pieśń ku czci
nieodżałowanych kolegów, którzy odeszli. A ofiary wojny stawały się coraz
młodsze .....
W 1945 roku przyszła klęska i wypędzenie. Również Bieniowianie zostali
rozproszeni w różne strony. Dopiero teraz, po wielu, wielu latach możemy tak
naprawdę powiedzieć „do widzenia” naszej małej ojczyźnie i pożegnać się z
dawnymi przyjaciółmi.
W wydaniu Żarskiej Gazety Regionalnej ze stycznia 1986 r wydrukowano artykuł Fritza Wilhelma. Napisał on go w maju 1984 r. Kilka miesięcy później, 12-09-1984 r. zmarł w Keskalskl we Francji, gdzie przeniósł się wraz z rodziną poi wypędzeniu i gdzie znalazł nowy dom.
„Wspomnienia młodzieńcze starego renifera.”
Wielu z was powiodło się tak, jak i mnie. Jak gdyby pewnego dnia nauczyciel powiedział: „Możesz iść do domu!” Wiedziało się, że ojca nie ma, że będzie się z matką i rodzeństwem samemu. Dla matki i dzieci zaczęło się twarde życie, ciężka praca i zarabianie pieniędzy wszelkimi sposobami. Chłopcy musieli najczęściej najmować się jako parobkowie u gospodarzy.
Po ukończeniu szkoły człowiek dostawał od razu nauczkę, że jeśli chce się wykształcić, musi na to zorganizować własne pieniądze. Również dziewczęta pracowały. Przychodziły pierwsze doświadczenia ...
Szczególnie przyjemnie wspominam festyny dziecięce w starym ogrodzie lub na dużej łące między koleją a placem łąkowym. Najwięcej wrażeń dostarczał na zakończenia pociąg z lampionami. Na wiele tygodni przedtem dzieciaki ledwo mogły spać, ciesząc się na ten widok.
Moje wspomnienia sięgają dalej. Pamiętam nasze wieczorki taneczne. Mieliśmy w Benau trzy sale: Shultz, Apel i Erber. Ostatnia była w pobliżu Benau Oberdorf (stacja kolejowa w kierunku Christianstadt). Tak, moi drodzy, Benau miał dwie stacje kolejowe – na dole i w tzw. Górnej Wsi. Czasami byliśmy z tego niezwykle dumni.
Szczególnie zgraną i dobraną grupę stanowiła młodzież z tzw. Średniej Wsi, nigdy nie brakowało oryginalnych pomysłów. Środek wsi (das Mitteldorf) stanowił zarazem punkt centralny ze szkołą, sklepem spożywczym Rietschela, piekarnią, czy rzeźnikiem Metzgerem Stalinem z jego wybornymi wyrobami i specjalnością „kostki miłości”.
Ciąg dalszy nastąpi ..... :-))
Strona główna Historia Galeria zdjęć O Bieniowie Ogłoszenia Wydarzenia Napisz do nas